Forum www.kolegiant.fora.pl Strona Główna


www.kolegiant.fora.pl
Nieoficjalne forum Kolegianta - Pisma Słuchaczy i Przyjaciół Europejskiego Kolegium Polskich i Ukraińskich Uniwersytetów
Odpowiedz do tematu
Jaka jest i jaka powinna być polsko-ukraińska uczelnia [...]
kolegiant
Administrator


Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5



Jaka jest i jaka powinna być polsko-ukraińska uczelnia w Lublinie



„Niewielu z nas to ludzie wielcy. Większość to ludzie zwykli, mali, którzy aby stanąć na wysokości zadania, muszą stawać na palcach.”
Andrzej Samborski



FUNKCJE UCZELNI

Wszystko zaczęło się od współpracy badaczy UMCS ze środowiskiem paryskiej „Kultury”. Jerzy Giedroyć był wielkim zwolennikiem pojednania polsko-ukraińskiego, a częścią tego planu było właśnie kształcenie elit, które mają czynnie wprowadzać pojednanie i współtworzyć wspólną, europejską przyszłość.

Wizje uczelni były tworzone w latach 1999–2001 z wielkim rozmachem, ale chyba też bez uświadomienia sobie trzech różnych funkcji, jakie może pełnić taka uczelnia i konsekwencji realizacji każdej z nich.

Pierwsza to funkcja formacyjna. Tu zależy nam na stworzeniu wspólnej polsko-ukraińskiej elity intelektualnej. Aby taki proces formacyjny mógł trwać, musi być zapewniony pewien stopień stabilności finansowej i organizacyjnej, a przede wszystkim – organizować go muszą osoby będące autorytetem dla tych, którzy są formowani. Musi być możliwość podejmowania wspólnych działań przez młode elity, bo tylko we wspólnym działaniu, a nie w składaniu wzniosłych i patetycznych deklaracji, realnie sprawdzają się ludzie i uczą się współpracy.

Tu dochodzimy w sposób naturalny do obszaru wspólnych badań naukowych. To funkcja badawczo-programowa. Obszary są oczywiste: wspólna historia, kultura i język ukraiński (nie wydano w Polsce ani jednego nowoczesnego podręcznika języka ukraińskiego!), kształcenie europejskie, kształcenie kadr zajmujących się gospodarką i tworzeniem nowoczesnej administracji (tu kluczowa wydaje się pomoc Ukrainie w stworzeniu i wdrożeniu reformy samorządu terytorialnego).

W końcu mamy funkcję stypendialno-prawną. Tu chodzi o zapewnienie stypendium i przygotowanie do rozwiązania wielu specyficznych problemów, jakie dotykają obcokrajowców studiujących w Polsce (nostryfikacja dyplomów, wizy, prawo pobytu itp.), Ten model działalności nie określa kierunku badań i może być prowadzony w formie funduszu stypendialnego.



HISTORIA

Trzy kolejne kadencje rektorskie na UMCS to trzy epoki w stosunku do Kolegium. Pierwszą, czasy rektora Harasimiuka i Pomorskiego określiłbym – z perspektywy czasu – jako nieomal szaleńcze zaangażowanie i skupienie się na funkcji formacyjnej. Przyjęto, że kształcić będziemy na wszystkich kierunkach (czyli praktycznie słuchacze Kolegium byli doktorantami Akademii Medycznej, Politechniki Lubelskiej, Akademii Rolniczej, wszelkich wydziałów KUL i UMCS). Na pierwszy rok akademicki 2001/2002 przyjęto 104 osoby.

Pierwszą pracą doktorską osoby z tego naboru była praca Natalii Lewyćkiej w zakresie ginekologii, obrona której odbyła się 2 czerwca 2003 roku na Akademii Medycznej w Lublinie, czyli już po dwóch latach. Kolejne prace doktorskie bronione były z różnych dziedzin – chemia, historia, filozofia itd. Kolegium nie tworzyło żadnego ośrodka badawczego. To okres próby koordynacji wszystkiego ze wszystkim i wysiłków ponad siły i możliwości.

Tak duży nabór na tak wiele uczelni spowodował poważne perturbacje organizacyjne. Procedury ministerialne przeciągały się, a koszty bieżące utrzymania ponosił UMCS. Powstało przekonanie, że Kolegium za dużo uczelnię kosztuje i jest jednym z powodów jej trudnej sytuacji finansowej.

Jednocześnie Ewa Rybałt i Grzegorz Kuprianowicz – kolejni kanclerze Kolegium, potrafili swoim osobistym zaangażowaniem i mozolną pracą stworzyć rzeczywisty ośrodek formujący elity. Duża też w tym zasługa Nadii Tkaczyk, zajmującej się tworzeniem ośrodka kultury i języka ukraińskiego. Taki stan zastała nowa władza uczelni.

Rektor Kamiński rozpoczął kadencję od planów likwidacji Kolegium. Ministerstwo wstrzymało w roku 2004/2005 przekazywanie środków na stypendia. Stąd decyzja o nieprzejęciu budynku bursy na ul. Weteranów, gdzie miała się mieścić siedziba nowej uczelni – a budynek to potężny, odpowiadający skalą wizji pierwszych fundatorów. Kreślili oni wizję uczelni zatrudniającej 100 pracowników naukowych, w której uczy się 1000 studentów i doktorantów. To przerażało. W tej sytuacji, nie chcąc być likwidatorem Kolegium, zrezygnował z funkcji kanclerz Grzegorz Kuprianowicz. Stanowiska zajęły osoby, gotowe w razie potrzeby podjąć się tego zadania.

Jednak stosunek rektora Kamińskiego ewaluował. Okazało się, że stały lobbing doprowadził do przetarcia się ścieżki finansowania. Rząd Marka Belki wpisał w 2005 roku w ostatniej chwili Kolegium jako osobną pozycję do budżetu – to był dobry punkt wyjścia do usamodzielnienia się formalno-prawnego instytucji. W roku 2007 ministerstwo przekazało na Kolegium 2,3 miliona PLN. Kolegium okazało się też prestiżowe a jednocześnie źródłem dochodów dla uczelni, w miejsce generowanego dotychczas deficytu i czy też kosztów związanych z finansowaniem pomostowym. Likwidacja została odwołana, ale nie można już było odwołać decyzji dotyczących budynku i rezygnacji Grzegorza Kuprianowicza.

Kolejne lata pokazywały obraz sytuacji, w której inicjatywa „utonęła w papierach”. Parafrazując przysłowie: „W tym największy jest ambaras, aby wszyscy chcieli naraz”. Uczelnie ukraińskie nie dość konsekwentnie starały się wpływać na bieg wypadków (częściowo można je zrozumieć – nie mając żadnego udziału w finansowaniu, nie czują się faktycznie uprawnione). Z kolei władze ukraińskie też wielokrotnie zmieniały front, odwoływały spotkania, zmieniały decyzję. Tymczasem narastają problemy dnia codziennego.



PROBLEMY DNIA CODZIENNEGO

Rektor Andrzej Dąbrowski zastał uczelnię już mocno zadłużoną (UMCS ma coroczny deficyt od 1993 roku) i jego podstawowym problemem jest znalezienie systemowych rozwiązań mogących uzdrowić sytuację. Kolegium zostało z boku. Tymczasem dzieje się tu źle.

Liczba przyjmowanych na pierwszy rok systematycznie maleje. Przy czym jeszcze szybciej maleje liczba przyjmowanych Polaków. W roku 2009 przyjęto już tylko 26 osób i w tym żadnego Polaka. To już nie jest Kolegium polsko-ukraińskie, lecz jedynie ukraińskie.


Tab. 1. Liczba słuchaczy Kolegium w latach 2001-2009


Źródło: witryna [link widoczny dla zalogowanych] i biuro kolegium


Maleje też aktywność działań Kolegium. Gdy w roku 2004/2005 jeszcze za kanclerza Grzegorza Kuprianowicza obyły się 103 wizyty, spotkania, wykłady i prezentacje książek (dane za poprzednie lata obejmują jedynie wykłady), to już w ostatnim roku na stronie Kolegium są odnotowane tylko 47 wydarzeń, których poziom, zasięg, treść i znaczenie dla słuchaczy w dużej mierze jest o wiele mniejsze od wcześniejszych. Wydawać by się mogło, iż dwie osoby zarządzające w Kolegium mogą zdziałać więcej, niż jedna, która była przedtem. A jednak – nie.

Tab. 2. Liczba wydarzeń w Kolegium w latach 2004/2005 do 2008/2009


Źródło: strona [link widoczny dla zalogowanych]


Samorządowi studenckiemu jest skrajnie trudno prowadzić działania takie jak coroczna konferencja naukowa słuchaczy – Dni Nauki czy wydawać rocznik naukowy (publikacja „Rocznik EKPUiU”). Brak przejrzystości finansowej jest rujnujący. Dni Nauki odbyły się, ale nakład pracy organizatorów był nieproporcjonalny do efektów. Rocznik od dwóch lat nie może się ukazać.

Muszę tu powiedzieć, że także dla mnie osobiście – osoby 40-letniej, z 15-letnim doświadczeniem zawodowym w zarządzaniu różnymi strukturami organizacyjnymi (związek gmin, własna firma doradcza, stowarzyszenie, zajmowanie się teorią zarządzania) współpraca z obecnym dyrektorem Kolegium była doświadczeniem traumatycznym.


Rys. 1. Tak słuchacze widzą obecnie swoje miejsce w Kolegium


Autor nieznany


Nastroje panujące wśród słuchaczy oddają ich wypowiedzi na forum internetowym www.kolegiant.fora.pl (słuchacze wydają bowiem niezależny kwartalnik o nazwie „Kolegiant”) oraz rysunki, jakie tam się spontanicznie pojawiają. Jeden z nich przedstawiam: napis w dwu językach głosi: Kto powiedział „Miau”? A więc – kto miał taką czelność, aby się odezwać i wyrazić swoje zdanie odmienne od zdania władzy. Czy w taki sposób formuje się elity?



DZIAŁANIA NAPRAWCZE

Nie wiemy, kiedy dojdzie do przełomu i czy on nastąpi. Są nowe szanse, jakie daje europejski program Partnerstwa Wschodniego i stabilność rządów Platformy Obywatelskiej. W pierwszej kolejności trzeba się więc zająć uporządkowaniem stanu obecnego, skoro Kolegium ma być podstawą, na jakiej będzie budowana nowa struktura.

Pierwsza sprawa to przejrzystość finansowa i decyzji finansowych. Skoro są niejasności, ile pieniędzy UMCS otrzymywał w kolejnych latach na Kolegium i ile wydawał (a zgadzamy się chyba, że były okresy, gdy dokładał i były też takie, gdy było odwrotnie) – to może uzdrowił by atmosferę niezależny audyt finansowy w tym zakresie? Audyt obejmujący nie tylko badanie faktur, ale też faktyczne przepływy. Jeśli na przykład wykazywane są wydatki na prasę o wartości kilkudziesięciu tysięcy złotych rocznie, a do Kolegium trafiają 3–4 gazety to znaczy, że faktycznie ta prasa trafiała do innych jednostek uczelnianych, kosztami natomiast obciążano Kolegium.

Druga sprawa to stypendia i pomoc prawna. Jest potrzeba jasności co do stypendiów dla Polaków – bywa, że jest z tym olbrzymie zamieszanie, bardzo psujące atmosferę, co uniemożliwia konstruktywne działania. Obcokrajowcy otrzymują stypendia z Biura Uznawalności Wykształcenia i Wymiany Międzynarodowej, ale dzieje się to z prawie 2 miesięcznym opóźnieniem, co na początku pobytu ma olbrzymie znaczenie i także bardzo psuje nastroje i zapał nowoprzyjętych słuchaczy. Kolejnym problemem jest brak uznawalności przyznanych w Polsce tytułów naukowych na Ukrainie, a nawet pewna niechęć środowiska naukowego do osób, które kształciły się za granicą. Z tego też trzeba sobie zdawać sprawę.

Trzecia sprawa to nabór. Od lat prowadzi się nabór na podstawie jedynie przesłanej dokumentacji. Konieczna jest organizacja rozmów kwalifikacyjnych na Ukrainie i to w kilku ośrodkach. To samo dotyczy Polaków – powinny być z nimi prowadzone rozmowy kwalifikacyjne w Lublinie.


Fot. 1. Nie jesteśmy stadem cieląt – wybory do nowej Rady Samorządu Słuchaczy Kolegium w maju 2009


Foto: Jarosław Kit


Czwarta sprawa to zarządzanie. W marcu 2009 ustalono, że ma zostać zlikwidowane stanowisko dyrektora (dyrektor z Kanclerzem są w stanie faktycznej wojny, co bardzo źle służy zarządzaniu – za czasów Ewy Rybałt i Grzegorza Kuprianowicza nie było takiego stanowiska i wszystko działało znacznie lepiej). Ustalono także, że ma być przeprowadzony konkurs na stanowisko kanclerza. Sformułowano wówczas też warunki konkursu:
    1. minimum tytuł doktora z dziedzin jakimi zajmuje się Kolegium;
    2. znajomość języków: polskiego i ukraińskiego;
    3. zatrudnienie w jednej z 3 polskich instytucji założycielskich;
    4. minimum 3 lata doświadczenia pracy w instytucjach badawczych;
    5. znajomość problematyki, jaką zajmuje się Kolegium;
    6. posiadanie rekomendacji instytucji zgłaszającej (czyli tez uczelnie ukraińskie mogą zgłaszać kandydatów spełniających powyższe warunki).
Konkurs ten mimo zapowiedzi nie został ogłoszony. Najwyższy na to czas.



NOWA WIZJA

Na początku wspomniałem o trzech funkcjach, jakie może spełniać polsko-ukraińska uczelnia. Funkcje te na siebie wzajemnie nachodzą i się uzupełniają.

Najbardziej zaniedbaną jest funkcja badawczo-programowa. Trzy najbardziej oczywiste kierunki działania to:
    1. kształcenie elit ukraińskich w zakresie działania Unii Europejskiej;
    2. kształcenie osób rozumiejących nowoczesną administrację publiczną, które doprowadzą do niezbędnej reformy samorządu lokalnego na Ukrainie (co ułatwi kolejne reformy);
    3. krzewienie w Polsce wiedzy o kulturze i języku ukraińskim, w tym stworzenie nowoczesnych materiałów do nauki języka ukraińskiego.
Przykładem ośrodka kształcącego elity w zakresie zagadnień europejskich jest Europejskie Centrum Natolin ([link widoczny dla zalogowanych]). Zalecam politykom obejrzenie strony tego ośrodka a jeszcze lepiej – wizytę na miejscu, byśmy wiedzieli, o czym rozmawiamy.

Może więc oprócz studiów doktoranckich uruchomić roczne studia podyplomowe dla czynnych samorządowców ukraińskich? Ściągnięcie na rok 30 osób czynnie działających w samorządach (o ile można je tak nazwać) z Ukrainy - to zadanie nie tak ambitne, jak wizja uczelni z tysiącem studentów, ale jeśli chodzi o siłę wpływu – równie ważne.

Funkcja formacyjna jest związana z pierwszą. Jak wspomniałem, konieczne jest wspólne działanie, aby stworzyć wspólnotę – samo uczestnictwo w wykładach, choćby najmądrzejszych, tego nie czyni. Tu doświadczenia ostatnich lat są bardzo złe. Wydaje się, że utworzenia ośrodka skupionego na kilku tematach, z jasną sytuacją finansową, z własnymi publikacjami (w obu językach, też dostępnymi przez Internet) stworzyłoby też ośrodek formacyjny. Jak wspomniałem, dużo tu zależy od charyzmy, osobistego autorytetu i zaangażowania osób kierujących. W tym kontekście warto zaprosić do współpracy takie sprawdzone osoby jak ksiądz Stefan Batruch i pierwszych dwóch kanclerzy.

Funkcja stypendialna jest niezbędna, ale uzupełniająca. Ukraina niewątpliwie potrzebuje wykształconych chemików i inżynierów, ale tu rozrzut jest zbyt duży, by budować dla nich osobne instytucje badawcze. Tu może się sprawdzić konstrukcja „kręgów”.


Pierwszy krąg to jednostka naukowa, kształcąca w trybie stacjonarnym elity w zakresach o jakim wspomniałem oraz prowadząca własne badania. Drugi krąg – to zadania związane z pomocą finansową i prawną studentów z krajów WNP studiujących w Lublinie na innych uczelniach. W tym wypadku to jednak studenci sami powinni zabiegać o przyjecie na uczelnie i w przypadku prac doktorskich – zabiegać o znalezienie promotora. Można by dla nich organizować 2-miesięczne szkoły letnie dla nauki języka i aby mieli czas zapoznać się z uczelniami i nawiązać kontakty z promotorami.



SŁOWO NA KONIEC

Ostatnie wystąpienie z Kolegium KULu oraz Instytutu Europu Środkowo-Wschodniej świadczy dobitnie, że w ostatnich latach nie działo się dobrze w zakresie przepływów finansowych i jasności kompetencji decyzyjnych. Co z tym zrobić – napisałem powyżej.

Na wiele zdarzeń można jednak jednocześnie patrzeć jako na zagrożenie, ale też jako na szansę. W tym wypadku szansą jest wywołane poruszenie i dyskusja, jaka się zawiązała. Jeśli szybko nie wygaśnie a z nim – zainteresowanie polityków – mamy szansę.

I jeszcze jedno: jak mówi przysłowie „nieważne jak ma na imię kot, ważne czy łapie myszy”. Skupiałbym się na problemie, czy opisane przeze mnie funkcje są prawidłowo realizowane i zarządzane przez ludzi o rzeczywistym autorytecie i zdolnościach organizacyjnych, a nie czy cały ten twór będzie się nazywał „uniwersytet”, „akademia”, „kolegium” czy jeszcze inaczej.


Jacek Warda

Autor jest doktorantem 4 roku na Wydziale Politologii UMCS a jednocześnie EKPiUU. Zajmuje się teorią zarządzania w samorządzie. W latach 2006–2009 był członkiem samorządu słuchaczy Kolegium.



Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jaka jest i jaka powinna być polsko-ukraińska uczelnia [...]
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Odpowiedz do tematu